Złote obietnice i puste konta. Oszuści znów kuszą „inwestycjami życia”
Jednego dnia do płońskich policjantów zgłosiło się dwóch mieszkańców powiatu, którzy padli ofiarą tzw. oszustwa inwestycyjnego. Obaj mieli inwestować w metale szlachetne i waluty obce, a stracili wszystkie oszczędności – po ponad 30 tysięcy złotych każdy. Kusili ich rzekomi doradcy finansowi, obiecujący szybkie zyski, powołujący się na znane nazwiska i działający przez fałszywe platformy inwestycyjne.
Czterdziestoletni mieszkaniec powiatu płońskiego nie spodziewał się, że jeden przypadkowy filmik w mediach społecznościowych zakończy się utratą oszczędności życia. Wideo wyglądało bardzo wiarygodnie - znani celebryci zachęcali do inwestowania w metale szlachetne i waluty. Całość była przygotowana profesjonalnie, z logotypami znanych firm i obietnicą szybkiego zarobku.
Mężczyzna kliknął link pod filmem, trafił na stronę przypominającą platformę inwestycyjną i wypełnił krótki formularz. Wystarczyło kilka godzin, by zadzwonił do niego mężczyzna podający się za doradcę finansowego. Zapewniał, że to bezpieczna inwestycja i że już po pierwszej wpłacie zobaczy realne zyski.
Na początek „doradca” poprosił o wpłatę 495 zł, tłumacząc, że to minimalny wkład, by uruchomić konto inwestycyjne. Niedługo potem pojawił się kolejny telefon – tym razem od „maklera”, który miał prowadzić inwestycję czterdziestolatka. Mężczyzna brzmiał pewnie, używał branżowych określeń i chwalił się sukcesami innych klientów. Wkrótce przekonał ofiarę, by przelała 10 tysięcy złotych.
Kolejne rozmowy przynosiły nowe „okazje” i coraz większe wpłaty. Czterdziestolatek, ufając doradcy, wysyłał pieniądze na podane konta – w sumie ponad 38 tysięcy złotych. Gdy postanowił wypłacić zyski, usłyszał, że jego środki są „zabezpieczone w sejfie” i musi uiścić dodatkową opłatę. Wtedy zorientował się, że został oszukany.
Tego samego dnia podobne zgłoszenie trafiło do płońskiej komendy od 45-letniego mieszkańca powiatu. Jego historia wyglądała niemal identycznie. Zadzwoniła do niego kobieta, która przekonywała, że reprezentuje firmę inwestycyjną specjalizującą się w handlu metalami szlachetnymi i walutami. Rozmowa była rzeczowa, kobieta wydawała się profesjonalna i spokojna. Zachęcała, by zacząć od małej kwoty 200 zł.
Mężczyzna, który nie korzystał z bankowości internetowej, pojechał do sklepu i wykonał przelew gotówkowy. Niedługo potem kontakt przejęła inna kobieta, która miała prowadzić jego inwestycje. Po kilku dniach namówiła go do wzięcia kredytu w wysokości 30 tysięcy złotych i przelania środków na „konto inwestycyjne” w serwisie finansowym, który rzekomo miał chronić jego pieniądze.
Po pewnym czasie kontakt przejął kolejny „specjalista”, tym razem podający się za kierownika firmy. Oświadczył, że pieniądze można już wypłacić, ale trzeba najpierw opłacić „koszty operacyjne” w wysokości 5800 dolarów. Dopiero wtedy 45-latek, po rozmowie z siostrą, zdał sobie sprawę, że cała historia jest fikcją, a wszystkie przelewy trafiły do oszustów.
Policjanci ostrzegają, że oszustwa inwestycyjne są dziś jednymi z najbardziej wyrafinowanych. Przestępcy potrafią stworzyć strony internetowe łudząco podobne do legalnych firm, kontaktują się przez komunikatory, a nawet przesyłają fałszywe dokumenty i raporty giełdowe. Często używają wizerunków znanych osób, by wzbudzić zaufanie.
Warto pamiętać, że żaden uczciwy doradca nie kontaktuje się z klientem przez media społecznościowe ani nie namawia do szybkich wpłat. Jeśli ktoś obiecuje pewny i wysoki zysk, to znak, że to oszustwo. Zanim zainwestujesz, sprawdź, czy firma znajduje się w rejestrze Komisji Nadzoru Finansowego. Nie udostępniaj danych osobowych, nie instaluj żadnych aplikacji zdalnego pulpitu i nigdy nie przekazuj nikomu danych do swojego konta bankowego.
Płońscy policjanci apelują: zachowaj rozsądek i nie wierz w inwestycje, które brzmią zbyt dobrze, by były prawdziwe. Każda rozmowa, w której ktoś obiecuje szybki zysk, może skończyć się tak samo – utratą pieniędzy, danych i zaufania.
nadkom. Kinga Drężek-Zmysłowska