Funkcjonariusz z powołania – także po służbie
Policjant z raciąskiego komisariatu udowodnił, że mundur to nie jedyny wyznacznik służby. Jadąc prywatnym autem w czasie wolnym od służby, zatrzymał się, by pomóc tam, gdzie inni nie reagowali. Niskie temperatury przypominają, że każda reakcja może być kluczowa – zwłaszcza gdy na drodze spotykamy kogoś, kto potrzebuje wsparcia.
Dzisiejszy (3.12) poranek pokazał, jak ważna jest czujność policjantów niezależnie od tego, czy jest się na służbie, czy poza nią. Sierżant Damian Rosiński z Komisariatu Policji w Raciążu jechał swoim autem krajową „dziesiątką” w kierunku Płońska. W jednej z miejscowości na terenie gminy Dzierzążnia dostrzegł na poboczu leżącego mężczyznę. Ruch na trasie był spory, auta mijały to miejsce jedno po drugim, a nikt nie zatrzymywał się, by sprawdzić, czy osoba na ziemi nie potrzebuje pomocy.
Funkcjonariusz od razu przerwał jazdę. Mężczyzna leżał twarzą do podłoża, skurczony, bez reakcji na głos i dotyk. Oddychał, miał wyczuwalny puls, nie było też śladów urazu wskazujących na potrącenie. Sierżant Rosiński, wezwał pomoc i odciągnął mężczyznę z pobliża ruchliwej drogi, układając go w pozycji bezpiecznej. Do przyjazdu służb cały czas kontrolował jego stan.
Gdy na miejscu pojawił się patrol oraz zespół ratownictwa medycznego, mężczyzna zaczął się wybudzać. Był wyraźnie wychłodzony i... nietrzeźwy. Policjanci ustalili, że to 52-letni mieszkaniec gminy Dzierzążnia. Nie wymagał hospitalizacji, dlatego mundurowi, gdy 52-latek całkowicie oprzytomniał, odwieźli go do domu.
W mroźne dni organizm osób pod wpływem alkoholu traci ciepło wyjątkowo szybko. Leżąca na poboczu czy chodniku osoba nie zawsze jest po prostu nietrzeźwa. Może być chora, może mieć nagły problem zdrowotny i potrzebować natychmiastowej pomocy. Dlatego nie przechodźmy obojętnie. Jeśli widzimy człowieka w takim stanie, zadzwońmy pod 112. Jeden telefon naprawdę może uratować komuś życie.
nadkom. Kinga Drężek-Zmysłowska