Aktualności

Kradzież, której nie było

Data publikacji 28.12.2017

Nawet do 8 lat pozbawienia wolności grozi 52-letniemu mieszkańcowi powiatu sochaczewskiego, który zgłosił fikcyjną kradzież samochodu. Policjanci ustalili, że mężczyzna zostawił samochód w Warszawie tuż po kolizji, którą spowodował. Teraz będzie odpowiadał przed sądem za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie i za składanie fałszywych zeznań.

Na samym początku grudnia policjanci przyjęli zawiadomienie o kradzieży samochodu. Pojazd miał zniknąć z jednej z ulic w Sochaczewie. Właściciel z przejęciem tłumaczył funkcjonariuszom, że zostawił zamkniętego fiata siennę w pobliżu dworca PKP i dalej pojechał pociągiem do pracy. Po powrocie stwierdził brak pojazdu i powiadomił o tym policjantów z sochaczewskiej komendy. Informacja o kradzieży auta uruchomiła działania w celu jego odnalezienia. W poszukiwania zaangażowano też wszystkie patrole pełniące w tym czasie służbę.

Sochaczewscy kryminalni podejrzewali jednak, że pojazd wcale nie został skradziony. Ich przypuszczenia potwierdziły się. Policjanci ustalili, że samochód 52-latka znajduje się na terenie Warszawy.

Gdy funkcjonariusze zabezpieczyli fiata mężczyzna przyznał się, że do kradzieży faktycznie nie doszło. Wyjaśnił, że pojechał do Warszawy samochodem i na jednym ze skrzyżowań doprowadził do kolizji z naczepą ciągnika siodłowego. Kierowcy doszli do porozumienia i nie wzywali Policji. Następnie samochód został zepchnięty przez właściciela na pobocze i tam pozostawiony. Po powrocie do domu mężczyzna stwierdził, że zatai prawdę i zgłosi kradzież. Tak też zrobił.

Kłamstwo wyszło na jaw i teraz mężczyzna będzie odpowiadał za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie oraz za składanie fałszywych zeznań. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.

 

Autor: sierż. szt. Agnieszka Dzik/AC

Powrót na górę strony